Z racji wykonywanego zawodu bardzo dużo czasu spędzam w podróży i w otoczeniu turystów. I zawsze, ale to zawsze zadziwia mnie ile rzeczy jest się wstanie wziąć na 10 – dniowy urlop. Obserwuję rodziców, którzy podróżują z pociechami – zestaw małego plażowego budowniczego musi być, więc grabki, wiaderka, konewka, łopatka to absolutne must have. Konstruktor na plac budowy (plażę) musi się czymś dostać, a więc konieczny jest wózek albo nosidełko. Do tego wszystkie niezbędne akcesoria potrzebne by malucha pielęgnować – pieluszki, zasypki, czapeczki, buciki, smoczki, misie… – jednym słowem: Nomadzi. Zmniejszenie ilości bagażu jest po prostu niewykonalne. Przysiąc bym mogła, że zdarza im się wodzić tęsknym wzrokiem za „plecakowiczami” - o ile oczywiście nie muszą w tym samym czasie pilnować swojego taboru lub milusińskiego, który w pogoni za mewą zdążył już niebezpiecznie się oddalić…
>>>SPRAWDŹ: Jak powstały wakacje?
Kim są owi plecakowicze? Polska nazwa nie jest najładniejsza i może dlatego wciąż największą popularnością cieszy się angielski odpowiednik „backpackers”. Znaczenie jest jednak to samo, a są to osoby podróżujące z plecakiem, na własną rękę, skupione przede wszystkim na ilości doświadczeń niż na wygodach, stąd spotkać będzie ich można częściej w środkach publicznego transportu niż we własnych autach, w hostelach i namiotach niż w hotelach. Nie zabierają w podróż dużo – dla nich najważniejsze jest odkrywanie, poznawanie i to, co przyniesie sama podróż niż to czy ilość outfitów w plecaku może konkurować z Fashion Week w Mediolanie.
Jeśli do plecaka dorzucimy trochę gadżetów umożliwiających utrwalanie chwil, a więc tablet, laptop, cyfrówkę, backpacker stanie się flashpacker’em. Wśród plątaniny ciuchów znajdziemy pewnie także laptopa lub netbooka – wielu flashpackerów pracuje zdalnie, wolny czas przeznaczając na podróże po świecie. Dla flashpackera istotna jest również możliwość szybkiego sprawdzenia wszystkiego w sieci – w jego plecaku nie uświadczymy mapy czy staroświeckiego przewodnika. Wszystko będzie e- lub i-.
>>>SPRAWDŹ: 10 miejsc zniszczonych przez turystów.
A kiedy staniemy oko w oko z jednym albo drugim jegomościem w naszym 5* hotelu, to możemy być pewni, że mamy do czynienia z poshpacker’em, który ceni sobie w życiu nieco luksusu i wieloosobowy pokój w hostelu w Kambodży zamienił na Grand Hotel. Mimo nieco większego budżetu na wygody, wciąż nie trzeba będzie go namawiać na przejście po biednych ulicach Goa i nie popatrzy z obrzydzeniem, gdy zjemy chrząszcza z grilla, tylko z błyskiem w oku też spróbuje. Zazwyczaj poshpackerzy to osoby nieco dojrzalsze, które etap backpackingu mają już za sobą – i nie tęskno im do czasów jedzenia zupek chińskich dwa razy dziennie czy dzielenia łazienki z dwudziestoma osobami niewiadomego pochodzenia. Granica nie jest jednak ostra – czasami wystarczy mieć ze sobą kartę kredytową, aby plecakowa brać określiła nas mianem„poshpackera”.
Sposobów podróżowania jest niezliczona ilość. Możesz iść boso przez świat, możesz wykupić wczasy zorganizowane, możesz kupić starego busa, zebrać ekipę i przeżyć przygodę swojego życia, a możesz też spakować plecak i stać się którymś z backpacker’ów. Nieważne, który styl wybierzesz - nasz Osobisty Doradca Podróży pomoże Ci zaplanować wyjazd Twoich marzeń. Także plecaki w dłoń – przygoda wzywa!