Kiedy przygotowujemy się do podróży, zwykle pierwszą kwestią, którą bierzemy pod uwagę, jest miejsce noclegu. Niektórzy z nas nie zdają sobie sprawy z tego, że może okazać się ono… niezarejestrowane. Wśród świadomych staje się to powodem wielu obaw. Jak zostało to opisane w jednym z artykułów internetowych dziennika The Guardian, radni miasta Barcelona znaleźli bardzo ciekawy sposób na przeciwdziałanie tego typu sytuacjom.
Założyli oni bowiem stronę internetową weryfikującą prawdziwość, czy też legalność wszelkich kwater. Nazywa się ona fairtourism.barcelona. Działa to tak, że na podstawie wprowadzonego przez użytkownika adresu potencjalnego lokalu określa się, czy działalność jest zgodna z prawem.
Wiadome jest, że każda placówka nie dość, że musi fizycznie istnieć, to jeszcze powinna podlegać specjalnej licencji. Jeżeli jednak te warunki nie zostaną spełnione, taka działalność może być usunięta. Wraz z 2014 r. ograniczono liczbę legalnych lokali, przez co też zwiększyła się liczba tych działających „na uboczu”. Teraz powstał jednak system umożliwiający zgłaszanie bezprawnych lokali przez mieszkańców.
>>>ZOBACZ: Gdzie warto pójść by uniknąć tłumów w Barcelonie, Rzymie i Paryżu?
Ponieważ w Barcelonie popularny jest wynajem domków letniskowych na obrzeżach miasta, ich właściciele mogą pozwolić sobie na bardzo wysoką wycenę ich najmu. Właśnie tam głównie rozwija się nielegalny biznes. Mieszkańcy są jednak zirytowani, ponieważ nie przynosi on niczego pozytywnego ani im samym, ani miastu. A interes kwitnie.
Problem kwater działających „na około” rozprzestrzenia się także w wielu innych krajach, m. in. w Polsce. Często zdarza się, że po wpłaceniu pewnej kwoty okazuje się, że naszego upragnionego lokalu po prostu… nie ma. Miejmy nadzieję, że w przyszłości z tego rozwiązania skorzystają także włodarze innych miejscowości turystycznych.
>>>ZOBACZ: Nasz Osobisty Doradca Podróży na pewno pomoże Ci zorganizować wycieczkę na własną rękę!
