BelgiaCo warto / nie warto?
SPIS TREŚCI
Bruksela | Ardeny | Tongeren | Leuven | Mechelen | Antwerpia | Gandawa | Brugia | Wybrzeże | Tournai | Mons | Binche
Najważniejszymi miastami Belgii są: Antwerpia, Gandawa, Charleroi, Liege, Bruksela, Schaarbeek, Brugia, Anderlecht i Namur.
(dla Waszej wygody i łatwiejszego zaplanowania wycieczki po Belgii zastosowano podział na regiony)
Bruksela (sprawdź lokalizację na mapie)
Stolica Belgii i administracyjna stolica Unii Europejskiej to wielokulturowe miasto pełne kontrastów: język francuski przeplata się tu z niderlandzkim i angielskim, elegancko ubrani urzędnicy europejscy na ulicach mijają się z barwnymi imigrantami i tłumami turystów, organiczne kształty budynków w stylu art nouveau ścierają się z betonową szarością lat 60. XX w., a XVII-wieczne kamienice wyraźnie odcinają się od nowoczesnego Parlamentu Europejskiego i monumentalnego modelu kryształu żelaza, będącego jednym z architektonicznych symboli miasta – Atomium.
Centrum Brukseli dzieli się na Brukselę Dolną i Górną, które różnią się od siebie zarówno pod względem architektonicznym, jak i funkcjonalnym. Dolna obejmuje m.in. zabytkowy rynek Grand-Place i przyległe wąskie ulice, przy których można podziwiać dawne mieszczańskie kamienice (to właśnie tu została założona pierwotna osada). Bruksela Górna to dzielnica bogactwa i przestrzeni: znajdują się tu pałace, placówki dyplomatyczne, parki, budynki rządowe i eleganckie sklepy, a całość poprzecinana jest szerokimi zacienionymi przez drzewa bulwarami i alejami.
Sercem miasta jest Grand-Place (Grote Markt, Wielki Plac), dawny plac targowy i jeden z najpiękniejszych rynków w Europie. Otoczony jest kamienicami cechów kupieckich, świadczącymi o potędze brukselskiego handlu i rzemiosła. Króluje nad nim gotycki ratusz (Hôtel de Ville), którego 96-metrowa wieża zwieńczona jest figurą św. Michała. Dokładnie naprzeciwko znajduje się kolejna perełka architektury – Maison du Roi, czyli Dom Króla, w którym swoją siedzibę ma Muzeum Miejskie (szczyci się wyjątkową kolekcją ceramiki i wyrobów ze srebra). W Le Pigeon (domu cechu malarzy, nr 26 i 27) mieszkał francuski pisarz Victor Hugo w czasie wygnania w Belgii, a w barze w kamienicy Le Cygane (nr 9) doszło do pierwszego spotkania Karola Marksa z Fryderykiem Engelsem.
Kiedy nacieszymy swoje oczy wspaniałym rynkiem, a obiektywem aparatu uchwycimy najpiękniejsze detale kamienic, należy koniecznie wybrać się pod znajdujący się nieopodal symbol miasta: słynną fontannę Manneken Pis (Sikający Chłopiec) z 1619 roku. Wykonana z brązu postać chłopca jest tak mała, że łatwo ją przeoczyć – na szczęście tłumek turystów robiących zdjęcia podpowiada nam zazwyczaj, gdzie należy szukać. Istnieje wiele teorii co do pochodzenia fontanny – ta najbardziej znana mówi, że chłopiec był synem bogatego patrycjusza, który zgubił się w mieście i został odnaleziony właśnie w trakcie załatwiania naturalnej potrzeby. Przy odrobinie szczęścia Manneken Pis będzie ubrany – ta 61-centymetrowa figurka ma wiele strojów (głównie prezentów od ważnych gości), począwszy od stroju Elvisa Presleya, Draculi i św. Mikołaja, aż po rozmaite stroje wojskowe i ludowe (kolekcję liczącą ok. 1000 strojów można obejrzeć we wspomnianym Muzeum Miejskim przy Grand-Place). Ciekawostka: oprócz Sikającego Chłopca w Brukseli można też znaleźć Sikającą Dziewczynkę (Jeanneke Pis), pochodzi ona jednak ze znacznie późniejszej epoki, a dokładnie z 1987 roku (znajduje się przy małej uliczce Impasse de la Fidélité, po drugiej stronie rynku).
Wędrując w okolicach rynku, trzeba też koniecznie zajrzeć do pasażu św. Huberta (Galeries St-Hubert), jednej z najstarszych galerii handlowych na świecie, otwartej w 1847 roku i wypełnionej sklepami, galeriami i kafejkami. Okoliczne ulice bywały świadkami historycznych zdarzeń – w 1873 roku przy rue des Brasseurs Paul Vérlaine postrzelił swojego kochanka, Artura Rimbaud, a przy rue des Éperonniers mieszkali Charles Baudelaire oraz polski historyk i poliglota, Joachim Lelewel. Warto wstąpić do zabytkowej katedry św. Michała i św. Guduli (XIII-XVI w.), słynącej z pięknych witraży.
Jeśli pogoda nie sprzyja długim wędrówkom po mieście, warto odwiedzić brukselskie muzea. Dobrą opcją jest zakup karty „Brussels Card”, która zapewnia nam darmowe wejścia do 39 brukselskich muzeów, zniżki w niektórych sklepach i restauracjach, a w przypadku karty „Brussels Card+Hop on Hop Off” również bezpłatne przejazdy dwupiętrowym autobusem kursującym po najważniejszych atrakcjach turystycznych Brukseli. Możemy wykupić kartę na 24, 48 lub 72 godziny (ceny: odpowiednio 24, 32 i 39 €), a zakupu można dokonać w punktach informacji turystycznej, większości muzeów lub przez Internet. Więcej informacji można znaleźć na www.visitbrussels.be (na stronie zamieszczane są też informacje o aktualnych wydarzeniach, festiwalach w Brukseli, itp. – warto zajrzeć przed wyjazdem).
Muzeów w Brukseli jest mnóstwo i naprawdę jest w czym wybierać – począwszy od Królewskich Muzeów Sztuk Pięknych (Muzeum Sztuki Dawnej oraz Muzeum Sztuki Nowoczesnej), przez Muzeum Instrumentów Muzycznych, Muzeum Browarnictwa, Belgijskie Centrum Komiksu, aż po Muzeum Zabawek oraz Muzeum Kakao i Czekolady. Miłośnicy malarstwa koniecznie muszą zajrzeć do Królewskich Muzeów Sztuk Pięknych (przy rue de la Régence): w Musée Royale d’Art Ancien można podziwiać prace m.in. Bruegla, Boscha, van Dycka i Rubensa, natomiast w Musée d’Art Moderne znajdziemy dzieła m.in. Matisse’a, Gaugina, Degasa i Dalego. Nieopodal, w budynku XIX-wiecznego hotelu Altenloh, znajduje się otwarte w 2009 roku i zdecydowanie warte odwiedzenia nowoczesne Muzeum René Magritta. Choć pomysł stworzenia takiego muzeum powstał krótko po śmierci artysty w 1967 roku, to do jego realizacji doszło dopiero po 42 latach. W muzeum zobaczyć można ok. 250 obrazów pochodzących z wielu źródeł, m.in. z belgijskich muzeów, kolekcji prywatnych (np. kilka spośród obrazów należy do Paula McCartneya) i fundacji Magritta, założonej przez jego żonę.
Fani komiksów obowiązkowo powinni odwiedzić Belgijskie Centrum Komiksu (rue des Sables), choć tak naprawdę rysunkowe postaci wkradły się do wielu zakamarków tej z pozoru czasem sztywnej stolicy europejskiej biurokracji. Obrazkami z książek o Tintinie ozdobiona jest stacja metra Stockel, a w całym mieście aktualnie znajduje się ponad 50 murali przedstawiających postaci z belgijskich komiksów, na które można się natknąć spacerując po brukselskich ulicach (przez miasto została nawet wytyczona specjalna ścieżka śladem komiksowych murali – po francusku to parcours BD; w Internecie można znaleźć szczegółowe rozmieszczenie poszczególnych murali: bruxelles.be/5316. Projekt tworzenia murali został zainicjowany w 1993 roku.
Będąc w Brukseli, warto skorzystać z okazji i wstąpić do Parlamentu Europejskiego zobaczyć z bliska budynek oraz pracę europejskich urzędników (wstęp wolny) bądź obejrzeć budynek Komisji Europejskiej. Ten drugi, dość nowoczesny jak na lata, w których powstawał (lata 60’ XX w.), spowodował niemałe zamieszanie, kiedy odkryto w nim ilości azbestu przekraczające oczywiście… unijne normy. Wieloletni remont kosztował 1,36 mld euro.
Obowiązkowym punktem jest Atomium – zbudowany z okazji Expo 1958 model kryształu żelaza powiększony 150 miliardów razy (budowla ma 103 m wysokości), nocą pięknie podświetlony. Na szczyt można wjechać windą, by podziwiać panoramę Brukseli (a także znajdującą się w pobliżu Atomium „Mini Europę” – miniatury najbardziej znanych budynków Europy). Do Atomium najlepiej dojechać metrem (stacja Heysel). Warto również pospacerować po leżącym tuż obok parku Laeken (można tam zobaczyć m.in. pawilon chiński oraz japońską wieżę). Na terenie parku znajduje się również Zamek Laeken, zamieszkiwany przez belgijską rodzinę królewską.
>>>SPRAWDŹ: Pomożemy Ci ułożyć Twój plan podróży po Belgii! Nie wahaj się tylko KLIKNIJ!
Ardeny (sprawdź lokalizację na mapie)
Choć po Belgii chyba najwygodniej podróżuje się pociągiem, to w tym wypadku warto wybrać samochód, by móc swobodnie dotrzeć w najodleglejsze nawet zakątki tej pięknej (i odróżniającej się bardzo od reszty) części kraju. Mimo że belgijskie Ardeny żadnych górskich rekordów nie biją (najwyższy szczyt kraju, Signal de Botrange, ma 694 m n.p.m., a najwyższy w Belgii wodospad, Cascade de Coo, znajdujący się właśnie w Ardenach, mierzy całe… 15 metrów), to ich zalesione zbocza, głębokie jary, przełomy rzeczne i liczne jaskinie czynią je chyba najpiękniejszym przyrodniczo obszarem w Belgii. Skąd wziąć auto, jeżeli przyjechaliście pociągiem lub przylecieliście samolotem? Nic prostszego. Skorzystajcie z naszej multiwyszukiwarki i wybierzcie samochód idealny dla siebie!
Głównymi ośrodkami miejskimi w Ardenach są: Namur, Dinant, Bouillon, Han-Sur-Lesse oraz La-Roche-en-Ardennes – każde z nich niezwykle urokliwe i warte odwiedzenia. Pełnią one głównie rolę baz wypadowych dla amatorów aktywności na świeżym powietrzu, a w Ardenach możliwości tych nie brakuje. Tereny te są idealne do pieszych wędrówek, biegów górskich, wspinaczki i kolarstwa górskiego. Dużym powodzeniem cieszą się spływy kajakowe, a miłośnicy sportów ekstremalnych przyjeżdżają tu latać na paralotniach.
Jadąc od strony Brukseli w pierwszej kolejności warto zatrzymać się w Namur, pięknie położonym w widłach rzek – Moza i Sambre – z górującą nad nim cytadelą, która pozwala domyślać się obronnej przeszłości miasta. W czasie obu wojen światowych walki o twierdzę przyczyniły się do zniszczenia znacznej części miasta, przez co głównymi zabytkami są aktualnie budowle sakralne (katedra św. Aubina z XVIII w., kościół św. Jana Chrzciciela z XVI w.). Najciekawszym miejscem pozostaje rozbudowywana na przestrzeni wieków cytadela, niegdyś jedna z najpotężniejszych fortec w Europie. Na jej wschodnim krańcu znajduje się Zamek Hrabiów, skąd rozpościera się piękny widok na panoramę miasta i dolinę Mozy. W Zamku Hrabiów ma również swoje atelier wytwórca perfum Guy Delforge (proces powstawania perfum można poznać w trakcie zwiedzania z przewodnikiem: codziennie oprócz dni świątecznych o 15.30, wstęp 3,50 €).
Z Namur najlepiej udać się 35 km na południe, do Dinant – miasta słynącego m.in. z tego, że urodził się tu Adolf Sax, który wynalazł… no właśnie, jakżeby inaczej – saksofon. Tak naprawdę Dinant to bardzo urokliwe miasteczko, pięknie położone, praktycznie przyklejone do urwistych klifów nad Mozą. Najsłynniejszą ze skał jest Rocher Bayard, mierząca niemal 40 m wysokości i przedzielona na dwie części wąską szczeliną, którą biegnie droga. W miasteczku znajduje się także siedziba znanego na całym świecie browaru Leffe (Maison Leffe, Charreau des Capucins 23, 7 € wraz z degustacją piwa), którego produkcja oparta jest na klasztornych recepturach. Sam klasztor powstał w 1152 r., ale pierwsze wzmianki o browarze pochodzą z roku 1240. Piwo warzone tam było przez kilka stuleci, jednak w 1796 r. opactwo zostało rozwiązane, a budynki zostały przejęte przez państwo. Dopiero w 1952 roku browar wznowił swoją działalność, a wszystkie piwa są warzone według dawnych receptur.
Nieopodal Dinant, na lewym brzegu Mozy, położony jest jeden z najważniejszych zabytków dziedzictwa Walonii – zamek Freÿr sur Meuse (wstęp 8 €). Otoczony przepięknymi ogrodami, bywa czasem nazywany „małym Wersalem”. Przepięknie pachnące, ponad 300-letnie drzewka pomarańczowe, są posadzone w drewnianych donicach i uchodzą za najstarsze drzewa doniczkowe w Europie (donice są do dziś konstruowane wg oryginalnego projektu). W samym zamku możemy podziwiać wnętrza typowe dla arystokratycznych rezydencji letnich z XVIII w., a w nich liczne meble, dekoracje i bibeloty. Z zewnątrz zamek najlepiej podziwiać z przeciwległego brzegu rzeki.
Jadąc do Han-sur-Lesse drogą N94, warto na chwilę zboczyć z trasy, by zobaczyć sprawiający niezwykłe wrażenie zamek Miranda (znany też jako zamek Noisy) – jeśli przed chwilą podziwialiśmy majestatyczny zamek Freÿr, kontrast może nas zaskoczyć. Obiekt ten jest o tyle ciekawy, że budowla stoi opuszczona i powoli zarasta roślinnością. Efekt jest piorunujący tym bardziej, że to nie byle zameczek, lecz wspaniały neogotycki zamek, z mnóstwem strzelistych wieżyczek, pięknymi sklepieniami i prawie 500 oknami! Zamek Miranda został zbudowany w 1866 roku według projektu znanego angielskiego architekta Edwarda Milnera. W czasie II wojny światowej został zajęty przez Niemców. W 1950 r. został przejęty przez Narodowe Przedsiębiorstwo Kolejowe (przemianowano go wówczas na Château de Noisy) i zaadaptowany na sierociniec oraz ośrodek wakacyjno-sanatoryjny dla dzieci. Na początku lat 90. właściciele zamku rozpoczęli poszukiwania inwestorów, by przekształcić zamek w hotel, jednak koszty utrzymania budynku i remontów okazały się zbyt wysokie.
Jaskinie Han (Grottes de Han) znajdujące się w pobliżu Han-sur-Lesse to jedna z większych atrakcji turystycznych Belgii. Płynąca tu rzeka Lesse wyżłobiła tu w łupkowo-wapiennym podłożu słynne groty, do których wnętrza wjeżdża się… zabytkowym tramwajem (19 €, szczegółowe informacje na temat godzin wstępu dostępne są na stronie www.grotte-de-han.be).
Jadąc dalej na południe, dotrzemy do Bouillon – centrum spływów po malowniczej rzece Semois (przykładowa cena: odcinek Cugnon-Bouillon (28 km/5 h), kajak 25 €). Tutejsza część Ardenów należy chyba do najbardziej malowniczych i sprzyja również pieszym wędrówkom. Choć góry nie są wysokie, to duża różnica wzniesień pozwala się porządnie zmęczyć, za to zapierające dech w piersiach widoki są najlepszą nagrodą (jedne z najpiękniejszych można podziwiać między Bouillon a miasteczkiem Vresse-sur-Semois). Wzdłuż rzeki Semois wiedzie szlak pieszy oznaczony jako GR 16. Jedną z okolicznych atrakcji jest Tombeau du Géant (Grobowiec olbrzyma) koło wioski Botassart. Z góry rozciąga się piękny widok na znajdujące się w zakolu rzeki wzgórze wyglądające właśnie niczym grób olbrzyma.
65 km na północny-wschód od Bouillon znajduje się miasteczko La Roche-en-Ardenne, jedna z głównych baz wypadowych dla miłośników outdoorowych aktywności, uważane za nieformalną stolicę Ardenów. W samym miasteczku jedną z największych atrakcji są górujące nad miastem ruiny średniowiecznego zamku. Zamek powstał w XI wieku, a w kolejnych stuleciach był sukcesywnie rozbudowywany. W XVIII wieku uległ poważnym zniszczeniom w wyniku pożaru spowodowanego uderzeniem pioruna. Natomiast w czasie II wojny światowej, wskutek niemieckich bombardowań, zniszczona została spora część zabudowy miejskiej (aktualnie pięknie odbudowana).
Leżące 30 km na północ Durbuy jest uważane za najmniejsze miasto świata (prawa miejskie nadane w 1331 r.) i raczej nie ma co ukrywać, że to głównie to określenie ściąga tutaj rzesze turystów. Miasteczko utrzymuje się głównie z turystyki i rekreacji, a jedną z atrakcji jest przygotowany dla dzieci labirynt i park turystyczny o łącznej powierzchni 11 ha. Okolica zachęca natomiast do uprawiania sportu – jazdy na rowerze, wspinaczki, spływów kajakowych czy zjazdów na linie.
A po intensywnym wysiłku fizycznym nie ma chyba nic przyjemniejszego niż relaks – koniecznie w Spa! I to nie byle jakim, bo to właśnie od belgijskiego miasta uzdrowiskowego Spa wzięła się powszechnie obecnie używana nazwa. Lecznicze właściwości tutejszych wód były doceniane od wielu wieków, ale to w XVIII stuleciu Spa stało się punktem wyjazdów arystokracji, polityków i intelektualistów. Ciekawostką jest, że w Spa mieści się pierwsze na świecie kasyno, wybudowane w 1763 roku. Ze Spa pochodził również detektyw Herkules Poirot – fikcyjny bohater kryminałów Agaty Christie. W pobliżu kurortu znajduje się natomiast tama Gileppe – najstarsza tama w Europie, budowana w latach 1869-1878.
Będąc w okolicy, warto zatrzymać się też na chwilę w parku krajobrazowym Hautes-Fagnes (23 km od Spa; ponad 4300 ha powierzchni). Tutejsze bagna i wrzosowiska chyba najlepiej podziwiać jesienią. Park podzielony jest na 4 strefy: po części terenu można poruszać się tylko po drewnianych kładkach, a w innej jedynie pod opieką przewodnika. Do strefy oznaczonej literą „D” wstęp jest wzbroniony.
Wycieczkę po tych terenach warto zakończyć w leżącym nad Mozą Liège (to stąd pochodzą słynne gofry). Miasto jest jednym z najważniejszych ośrodków edukacyjnych w Belgii (znajdują się tu 24 szkoły wyższe, w których studiuje ponad 40 tys. studentów). W drugiej połowie VII w. na tych terenach prowadził działalność chrystianizacyjną ówczesny biskup Maastricht – św. Lambert. Został on zamordowany na ulicach miasta ok. 700 r. Jakiś czas później w miejscu jego śmierci rozpoczęto budowę bazyliki, która wkrótce stała się ważnym miejscem kultu. Po rewolucji francuskiej katedra św. Lamberta została zniszczona (na jej miejscu znajduje się plac św. Lamberta). Do najważniejszych zabytków miasta należy wybudowany w XVI w. Pałac Biskupi. Miłośników architektury z pewnością zachwyci natomiast wybudowany w 2009 r. dworzec kolejowy. Autorem projektu nowoczesnej bryły jest słynny hiszpański architekt Santiago Calatrava.
>>>ZOBACZ TAKŻE: 10 miejsc zniszczonych przez turystów!
Tongeren (sprawdź lokalizację na mapie)
Tongeren to jedno z najstarszych miast Belgii – jego początki sięgają 15 r. p.n.e. (znajdował się tu wówczas rzymski obóz warowny). Rozwojowi miasta sprzyjało korzystne położenie przy szlaku handlowym do Kolonii. W II w. miasto zostało otoczone murami warownymi i wieżami obronnymi, których pozostałości można w dalszym ciągu podziwiać. W 1677 roku Tongeren zostało prawie całkowicie zniszczone przez wojska króla Francji, Ludwika XIV. Zostało odbudowane dopiero po ogłoszeniu niepodległości Belgii w 1830 r., jednak nigdy już nie odzyskało swojej dawnej świetności. Jednym z najważniejszych zabytków jest pochodząca z XIII w. Bazylika Naszej Pani z dobudowaną w XV w. 64-metrową wieżą. W niedzielę rano warto wstąpić na jeden z największych w krajach Beneluksu targ staroci (ma ponad 30-letnią tradycję). Na uwagę zasługuje też zabytkowy beginaż z 1257 r., jeden z najstarszych w Belgii, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO (beginaż to klasztor antyfeudalnej wspólnoty beginek – świeckich, ale bardzo pobożnych kobiet; beginaże powstawały gł. w średniowieczu, był to rodzaj „miasta w mieście” – skupisko domków z kaplicą i szpitalem, zazwyczaj oddzielone murem od reszty miasta).
Zaledwie 8 km na zachód od Tongeren, w miasteczku Borgloon, znajduje się unikatowy na skalę światową… przezroczysty kościół. Budowla powstała w 2009 r. w ramach projektu artystycznego autorstwa dwóch belgijskich architektów – Pieterjana Gijsa i Arnouta Van Vaerenbergh. Kościół składa się z nałożonych na siebie stu warstw stali. Ma 10 metrów wysokości, waży ponad 30 ton. W zależności od miejsca, z którego spoglądamy, wygląda niczym solidna konstrukcja lub jest całkowicie przezroczysty. Kościół nie pełni funkcji sakralnej, jego kształt jest natomiast nawiązaniem do tradycyjnych kościołów z terenu Belgii i Holandii.
Leuven (sprawdź lokalizację na mapie)
Na zabytkowym rynku Leuven, Grote Markt, z pewnością zachwyci Was budynek XV-wiecznego ratusza – jest on chyba najpiękniejszy w całej Belgii, mimo bardzo silnej konkurencji. Choć nie przytłacza rozmiarami, to długo można wpatrywać się w jego koronkową, misternie wykonaną bryłę w stylu późnego gotyku i choćby dlatego warto na chwilę zatrzymać się w tym mieście. Drugą ważną budowlą, znajdującą się przy Grote Markt, jest kościół św. Piotra z XV w. (w czasie II wojny światowej świątynia uległa poważnym zniszczeniom, a w trakcie renowacji natrafiono tu na kryptę z XI w.). Drugim ważnym placem miejskim jest Fochplein – znajduje się tam Fontanna Mądrości, przedstawiająca studenta wlewającego sobie wiedzę do głowy.
Założony w 1425 roku w Leuven uniwersytet jest najstarszym (a także największym) w krajach Beneluksu. Miasto słynie również z wieloletnich tradycji browarniczych, sięgających XVIII wieku, kiedy to został otwarty pierwszy browar. Obecnie produkuje się tu m.in. znane na całym świecie piwo Stella Artois.
Mechelen (sprawdź lokalizację na mapie)
Położone między Brukselą i Antwerpią Mechelen, było w okresie późnego średniowiecza ważnym ośrodkiem handlu suknem – wtedy to też przeżywało okres największego rozkwitu i na chwilę nawet zostało mianowane stolicą Niderlandów (zanim straciło swój status na rzecz pobliskiej Brukseli). W 1573 roku zostało doszczętnie spustoszone przez Hiszpanów, na szczęście podniosło się ze zniszczeń – zarówno wtedy, jak i po dwóch wojnach światowych, kiedy to uszkodzeniu uległa spora część zabytkowej zabudowy. Najcenniejszym zabytkiem miasta jest potężna katedra św. Rumolda z niemal 100-metrową wieżą zachodnią z tarasem widokowym. Na jej szczyt prowadzi ponad 500 stopni. Tak naprawdę wieża nigdy nie została ukończona – jej budowę przerwano w 1520 roku, przez co nigdy nie została zwieńczona planowaną iglicą. Mechelen słynie z wyrobu delikatnych koronek zwanych malines (Malines to francuska nazwa Mechelen) – to właśnie tu zaczęto je wyrabiać w XVII w. (później tradycję tą przejęto też w Brukseli i Antwerpii).
Antwerpia (sprawdź lokalizację na mapie)
Miasto diamentów i światowej sławy projektantów mody. Można tu znaleźć dom mistrza barokowego malarstwa Petera Paula Rubensa oraz najstarszy w Europie drapacz chmur. Antwerpia to wreszcie drugi po Rotterdamie największy port morski w Europie. Jeśli dodać do tego smak warzonego w tutejszym browarze piwa De Koninck, to wyłania nam się portret miasta, który stanowi obowiązkowy punkt na turystycznej mapie Belgii.
Do tego wyjątkowego miasta należy koniecznie przyjechać pociągiem. Dlaczego? Bo tuż po opuszczeniu wagonu wita nas jedna z największych atrakcji Antwerpii – zabytkowy dworzec Antwerpen Centraal. Zbudowany w 1905 roku według projektu Louisa Delanceserie jest nie bez przesady nazywany Kolejową Katedrą, a w przewodnikach bywa często określany mianem najpiękniejszej stacji kolejowej w Europie – wszystko dzięki zapierającej dech w piersiach architekturze i wielopoziomowej hali peronowej.
Tuż obok dworca znajduje się słynne Zoo założone w 1843 roku, ale prawdziwą atrakcją jest leżąca w bliskim sąsiedztwie dzielnica diamentowa z jej główną ulicą Pelikanstraat. To właśnie tu można znaleźć sklepy jubilerskie w ilościach chyba nigdzie indziej niespotykanych, a przy równoległej Appelmanstraat można odwiedzić centrum diamentowe Diamondland (wstęp wolny). Miłośnicy tematu mogą również zajrzeć do Muzeum Diamentów przy placu Astridplein. Diamentowa historia Antwerpii jest nierozerwalnie związana z historią tutejszych Żydów (to głównie oni zajmowali się obróbką diamentów). Aktualnie w mieście mieszka ok. 15 tysięcy Żydów, a wśród nich wielu chasydów, przedstawicieli jednej z odmian judaizmu którzy wyróżniają się na ulicach Antwerpii ze względu na swoje tradycyjne stroje (mężczyźni noszą też pejsy i brody). W dzielnicy żydowskiej (zwanej „jodenkwartier”, a czasami też „kleine Warschau”, małą Warszawą) panuje klimat niczym z przedwojennych polskich sztetli, czyli żydowskich miasteczek (z resztą spora część tutejszych Żydów to przybysze z Europy Środkowo-Wschodniej). Będąc tu, warto wstąpić do jednej z koszernych restauracji.
Meir to najważniejsza ulica handlowa (a właściwie deptak) Antwerpii. W latach 2002-2004 była najdroższą ulicą handlową w krajach Beneluksu. Podążając nią dojdziemy do Groenplaats – placu, który jest niewątpliwie sercem miasta. Góruje nad nim gotycka katedra NMP (XIV-XVI w.), będąca jedną z najwyższych budowli sakralnych na świecie (123m). Za katedrą znajduje się Grote Markt – rynek miejski otoczony zabytkowymi kamienicami cechowymi. Na uwagę zasługuje renesansowy budynek ratusza miejskiego oraz fontanna Brabo. Według legendy młody rzymski żołnierz, Silvius Brabo, pokonał olbrzyma Antigona i ukarał go w taki sam sposób, w jaki olbrzym karał tych, którzy nie chcieli zapłacić za przeprawę przez Skaldę: obciął mu prawą rękę i wrzucił do rzeki.
W czasie spaceru po Antwerpii nie można ominąć jeszcze kilku wyjątkowych miejsc. Przy ulicy Wapper znajduje się dom Petera Paula Rubensa, słynnego barokowego malarza, gdzie znajduje się spora kolekcja jego dzieł. To tu tworzył aż do swojej śmierci w 1640 roku. Położone przy Nationalestraat muzeum mody MoMu należy do najciekawszych w mieście. Szczególną uwagę poświęca współczesnym belgijskim projektantom, spośród których wielu kształciło się właśnie w Antwerpii. Przy tej samej ulicy ma swoją siedzibę wiele znanych domów mody. Wybudowany w latach 1929-1932 Boerentoren (wówczas noszący nazwę Torengebouw) to wieżowiec, który był pierwszym drapaczem chmur w Europie (do 1940 roku, kiedy został zdetronizowany przez Terrazza Martini Tower w Genui). Pierwotnie mierzył 87,5m. Poza centrum Antwerpii znajduje się natomiast wyjątkowa ulica Cogels-Osylei, zachwycająca niezwykłymi pałacami – naprawdę warto poświęcić chwilę, by odbyć krótki spacer w jej malowniczej scenerii.
>>>SPRAWDŹ: Szukasz odpowiedniego ubezpieczenia? Pomożemy Ci je dobrać, znajdując najlepsze oferty!
Gandawa (sprawdź lokalizację na mapie)
Po niderlandzku Gent, po angielsku Ghent… z polską Gandawą najbliżej nam do francuskiego Gand. Nazwa miasta prawdopodobnie pochodzi od celtyckiego słowa ganda, oznaczającego „miejsce zbiegu, połączenia” (w tym przypadku chodzi o dwie rzeki, Skaldę i Leię). Niegdyś jedno z największych miast europejskich (w XIII-XV w., nie wliczając miast włoskich, Gandawa wielkością ustępowała jedynie Paryżowi), dziś natomiast ważny ośrodek uniwersytecki i cel turystycznych wycieczek. Ciekawostką jest, że było to także pierwsze europejskie miasto na kontynencie, do którego dotarła rewolucja przemysłowa, a to dzięki niejakiemu Lievenowi Bauwensowi, który przemycił z Anglii projekt maszyny przędzalniczej, co umożliwiło zmechanizowanie przemysłu tekstylnego. Z Gandawy pochodził też jedyny belgijski pisarz odznaczony literacką Nagrodą Nobla (1911 r.) w dziedzinie literatury – Maurice Maeterlinck, dramaturg i poeta, tworzący w języku francuskim.
Jednym z głównych punktów turystycznych miasta jest katedra św. Bawona (XIII-XVI w.). Choć sama budowla jest imponująca, to rzesze turystów ściągają tu cenne dzieła sztuki, które znajdują się w jej wnętrzach, a w szczególności Ołtarz Baranka Mistycznego pędzla braci Huberta i Jana van Eyck, uznawany za najwspanialsze dzieło gotyckiego malarstwa flamandzkiego.
Należy koniecznie wybrać się na spacer ulicami Graslei i Korenlei, leżącymi wzdłuż kanału Leie – to z pewnością jedno z najbardziej malowniczych miejsc w mieście (warto przyjść tu także wieczorem, kiedy pięknie oświetlone kamienice odbijają się w wodzie kanału). Można także wybrać się na krótki rejs łódką (7 euro). Nieco dalej na północ znajduje się średniowieczny zamek hrabiów Flandrii Gravensteen oraz urokliwa dzielnica Patershol z wąskimi uliczkami i mnóstwem kawiarni i barów. Po drugiej stronie kanału warto zajrzeć na plac Vrijdagmarkt - w piątki (7.30-13) i w soboty (11-18.30) odbywa się tu targ staroci. (W ogóle Gandawa to miasto targów – odbywają się niemal codziennie, a w niedzielę nawet kilka: można wtedy wybrać się szlakiem gandawskich targów, darmowy spacer z przewodnikiem zaczyna się o 11.00 na placu Kouter nieopodal katedry w okresie od maja do września).
Jeśli jesteśmy zainteresowani zwiedzaniem muzeów, to w Gandawie raczej nie będziemy się nudzić. Do najbardziej oryginalnych w mieście należy Muzeum Psychiatrii (Museum Dr. Guislain, 8 €) znajdujące się w neogotyckim budynku szpitala psychiatrycznego z XIX w. Karta „CityCard Gent” umożliwia nam wstęp do tego, oraz wielu innych muzeów i galerii, a także darmowy rejs łódką, darmowy transport miejski oraz darmowe wypożyczenie roweru na 1 dzień (cena: 30€/48h lub 35€/72h, do zakupu w muzeach oraz biurze informacji turystycznej).
Co roku pod koniec lipca organizowany jest w Gandawie jeden z największych festiwali kulturalno-muzycznych w Belgii, tzw. Gentse Feesten. Odbywają się wtedy liczne koncerty, spektakle i parady.
Brugia (sprawdź lokalizację na mapie)
Miłośnicy kina z pewnością kojarzą to malownicze belgijskie miasto z filmu „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj” (angielski tytuł to „In Bruges" czyli „W Brugii”, w rolach głównych Colin Farrell i Ralph Fiennes). Choć reżyserzy i operatorzy filmowi niejednokrotnie pokazują nam w kinie rzeczy piękniejszymi, niż są w rzeczywistości, to w tym wypadku niezwykły urok miasteczka z „In Bruges" w pełni odnajdziemy spacerując po jego uliczkach.
Ze względu na dużą ilość kanałów w historycznej części miasta, Brugia bywa często nazywana „flamandzką Wenecją”. Tutejsza średniowieczna starówka (oczywiście znajdująca się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO) należy do najlepiej zachowanych w Europie, a malownicze zaułki miasta zachwycają na każdym kroku. Nic dziwnego, że co roku ściągają tu rzesze turystów (tutejszych mieszkańców czasem aż ciężko spotkać). Z tego względu też Brugia nie należy do najtańszych – jedzenie w restauracjach i ulicznych budkach bywa zazwyczaj droższe niż w Brukseli.
Złoty okres w dziejach Brugii to XIII-XV w., kiedy to stanowiła ważny ośrodek handlowy, przez który przepływały m.in. sukna, przyprawy i zboża. Od początku XVI wieku, kiedy główny kanał portowy zaczął się zamulać, miasto straciło na znaczeniu na rzecz pobliskiej Antwerpii. Dawny blask przywrócił mu dopiero powolny rozwój turystyki, począwszy od drugiej połowy XIX w. Dziś to obowiązkowy przystanek dla wszystkich turystów odwiedzających Belgię.
Najbardziej charakterystycznym punktem miasta jest monumentalna wieża Belfort, średniowieczna dzwonnica, stojąca przy dawnym rynku handlowym Grote Markt, stanowiącym serce miasta i będącym jednym z dwóch głównych placów w mieście. Drugim jest mniejszy, choć niezwykle piękny Burg, przy którym mają swoją siedzibę władze miasta. Warto zajrzeć do XII-wiecznej Bazyliki św. Krwi, w której przechowywana jest fiolka z (rzekomo) krwią Chrystusa, oraz do kościoła NMP z XII-XVI w., w którym znajduje się rzeźba dłuta Michała Anioła „Madonna z Dzieciątkiem”. Wśród muzeów największą popularnością cieszą się Groeninge (belgijskie malarstwo, 8 €) i Choco-Story (Muzeum Czekolady, 8 €) – warto tu zajrzeć, żeby obejrzeć proces powstawania czekolady od ziarenka kakaowca po najprawdziwszą pralinkę. W Brugii znajduje się też chyba jedyne na świecie Muzeum Frytek (Friet Museum, 7 €). Jedną z opcji na zwiedzanie jest zakup „Brugge City Card”, która – podobnie jak ta brukselska – zapewnia nam darmowe wejścia do muzeów. Jest jednak dość droga (najtańsza opcja to 50 euro/48 h) – może po prostu lepiej wybrać jedno lub dwa muzea, do których chcemy się wybrać, i zapłacić mniej.
Tak naprawdę w Brugii najprzyjemniejsze jest chyba włóczenie się po zabytkowych uliczkach, zaglądanie do małych sklepików z pralinami, których jest tu prawdziwe zatrzęsienie, oraz wycieczka łódką po kanałach (7,60 €). Choć czasem kolejka jest spora i trzeba się naczekać, to naprawdę warto zobaczyć miasto z innej perspektywy, szczególnie przy pięknej pogodzie.
Dla miłośników polskich dzikich plaż belgijskie wybrzeże może okazać się mało atrakcyjne: jest niemal w całości zurbanizowane (wzdłuż plaż, oprócz deptaków, ciągną się rzędy wysokich apartamentowców). Z kolei pogoda nie sprzyja raczej leniwemu wygrzewaniu się w słońcu – poza sezonem letnim zazwyczaj jest zbyt chłodno i wietrznie, by móc spokojnie poleżakować, a zimne (nawet w kolorze!) Morze Północne zmarzluchów raczej nie zachęci do kąpieli. Niemniej jednak warto tu zajrzeć, żeby pooddychać rześkim morskim powietrzem, pospacerować, wybrać się na przejażdżkę rowerem lub...
…tramwajem (wzdłuż całego belgijskiego wybrzeża ciągnie się najdłuższa linia tramwajowa na świecie). Nadmorska linia nosi nazwę Kusttram (obsługiwana przez De Lijn) i ciągnie się na odcinku 68 km, od miejscowości De Panne do Knokke-Heist. Na trasie jest 70 przystanków w dogodnych lokalizacjach (w Ostendzie w pobliżu dworca kolejowego), a tramwaje w obu kierunkach kursują z częstotliwością co 10 minut latem i co 20 minut zimą. Bilety można kupić w automatach na przystankach, w kioskach, kasach De Lijn lub u kierowcy (trochę droższy). Obowiązują zwykłe bilety De Lijn (np. dzienny bilet za 6 €). Szczegółowe ceny biletów i informacje o ofertach specjalnych można znaleźć na stronie www.delijn.be/en/kusttram/.
Perełką belgijskiego wybrzeża jest Ostenda (Oostende). Historia miasta jest związana z belgijskim królem Leopoldem II, który zapragnął uczynić z dawnej osady rybackiej, a następnie miasteczka portowego, modny kurort nadmorski i perełkę nie tylko belgijskiego, ale i europejskiego wybrzeża. W XIX w. Ostenda rywalizowała m.in. z Monako i Brighton, a wśród odwiedzających była arystokratyczna śmietanka epoki (w 1834 zawitała tu nawet brytyjska królowa Wiktoria). Niestety miasto uległo poważnym zniszczeniom w czasie II wojny światowej i do dzisiejszych czasów niewiele już ostało się pięknych budynków w stylu belle époque. Mimo to miasto ma wciąż dużo do zaoferowania, m.in. można zwiedzić dom słynnego belgijskiego malarza Jamesa Ensora, prekursora ekspresjonizmu, który mieszkał tu w latach 1917-1949 (Vlaanderenstraat 27). Warto też zajrzeć na żaglowiec Mercator – dawniej służył w celach szkoleniowych i badawczych, aktualnie znajduje się tam muzeum morskie (4 €).
Na północ od Ostendy, przy granicy z Holandią, znajduje się prawdopodobnie najbardziej ekskluzywny kurort nadmorski Belgii, Knokke-Heist. Do ciekawostek należy tamtejsze kasyno, Grand Casino Knokke, zbudowane w 1930 roku. W czasie II wojny światowej budynek uległ poważnym zniszczeniom, jednak w późniejszych latach odzyskał dawną świetność. Jedna z sal kasyna jest ozdobiona muralami jednego z najbardziej znanych belgijskich malarzy, przedstawiciela surrealizmu René Magritta.
Wędrując wzdłuż belgijskiego wybrzeża z pewnością zauważymy osoby uprawiające żeglarstwo… lądowe. Sport ten cieszy się tu sporą popularnością ze względu na duże odpływy (wtedy żegluje się po twardych, szerokich plażach). Ciekawostką jest, że prototyp pierwszego żeglowozu został wymyślony w XVI w. przez flamandzkiego konstruktora Simona Stevina, a jego współczesną wersję stworzyli w 1898 r. bracia Dumont pochodzący z De Panne.
W czasie pobytu w nadmorskich miejscowościach nie można zapomnieć też o belgijskiej kuchni. To właśnie tu najlepiej smakują świeże małże lub sola atlantycka, a ci, którzy nie przepadają za morskimi smakami, zawsze mogą spałaszować chrupiące frytki lub nieziemsko pachnące gofry, które można tu kupić niemal na każdym kroku.
>>>ZOBACZ TAKŻE: Budowy, które pochłonęły najwięcej istnień ludzkich.
Tournai (sprawdź lokalizację na mapie)
Do Tournai warto zajrzeć z kilku powodów. To jedno z najstarszych belgijskich miast – istniało już w czasach Imperium Rzymskiego. Co ciekawe, kiedy w V w. znalazło się w rękach Franków salickich, przez 50 lat było stolicą ich państwa (zanim został nią Paryż!) . Pod wpływem Francji miasto zostało do XVI w., kiedy to zostało podbite przez angielskiego króla Henryka VIII. Potem jeszcze kilkakrotnie przechodziło we władanie Francji, Austrii i Królestwa Zjednoczonych Niderlandów, aż w końcu w 1830 r. weszło w skład niepodległego państwa belgijskiego. Choć w czasie II wojny światowej miasto mocno ucierpiało, to aktualnie możemy podziwiać w pełni odrestaurowaną starówkę i najcenniejszą budowlę w mieście: zbudowaną w latach 1130-1325, zwieńczoną pięcioma wieżami katedrę Notre-Dame, jeden z najpiękniejszych kościołów w Belgii (od 2000 r. na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO). Przy rynku w Tournai znajduje się najstarsza w Belgii beffroi, czyli wieża strażnicza, oraz zabytkowe sukiennice w stylu renesansowym. W czasie spaceru nad Skaldą warto zwrócić uwagę na XII-wieczny most na rzece (później częściowo przebudowany).
Mons (sprawdź lokalizację na mapie)
W 2015 roku położone w pobliżu francuskiej granicy Mons pełniło rolę Europejskiej Stolicy Kultury (wraz z czeskim Pilznem). Jednym z najładniejszych miejsc jest otoczony dawnymi kamienicami kupieckimi rynek – rozległy Grand Place z XV-wiecznym ratuszem. Warto tu przyjechać w Święto Trójcy Świętej (56 dni po Wielkanocy), kiedy w mieście organizowany jest znany festiwal Le Doudou, którego główną atrakcją jest inscenizacja walki św. Jerzego, patrona miasta, ze smokiem. Od 2005 r. festiwal znajduje się na Liście Niematerialnego Dziedzictwa UNESCO.
Z miastem związana jest legenda o „Łucznikach z Mons” (czasem mówi się o „Aniołach z Mons”). W sierpniu 1914 roku podczas bitwy pod Mons, pierwszej bitwy Brytyjczyków w czasie I wojny światowej, żołnierzy znajdujących się pod ciężkim ostrzałem niemieckiej artylerii miał uratować… zastęp niebiańskich łuczników, którym przewodzić miał św. Jerzy. Pojawili się oni na polu bitwy osnuci jasną poświatą i zasypali wojsko przeciwnika chmurą strzał, nie powodując jednak żadnych obrażeń, umożliwiając za to Anglikom bezpieczny odwrót. Choć historia ta jest prawdopodobnie jedynie fikcyjnym wymysłem brytyjskiego dziennikarza Arthura Machena, to legenda o Łucznikach z Mons jest wciąż żywa w brytyjskim społeczeństwie.
W Spiennes, 3 km od Mons, znajdują się wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO neolityczne kopalnie krzemienia, odkryte w 1837 roku w czasie budowy linii kolejowej. To jeden z najstarszych kompleksów kopalnianych na świecie, w dodatku udostępniony dla turystów. W 2015 r. zostało otwarte nowoczesne centrum muzealne Silex’s poświęcone kopalni (9€, www.silexs.mons.be; można tam zarezerwować podziemne zwiedzanie kopalni, 6€).
Binche (sprawdź lokalizację na mapie)
Zaledwie 16 km na południowy-zachód od Mons leży miasteczko Binche. Choć samo w sobie jest niezwykle urokliwe, to – podobnie jak do Mons – najlepiej jest tu przyjechać w bardzo konkretnym czasie. Tym razem to sama końcówka karnawału. Tradycja karnawału w Binche sięga XVI wieku, przygotowania trwają kilka tygodni, ale kulminacyjny moment zaczyna się na trzy dni przed Środą Popielcową. Uczestnicy karnawału, poprzebierani w tradycyjne stroje, organizują parady przy dźwiękach rytmicznych uderzeń w bębny. W samą Środę Popielcową na ulicach pojawiają się Gilles – mężczyźni przebrani w wypchane słomą złoto-czerwone stroje z białymi kołnierzami, noszący na twarzach woskowe maski z zielonymi okularami, wąsami i małą bródką. W 2003 r. karnawał w Binche został wpisany na Listę Niematerialnego Dziedzictwa UNESCO.
Już wiecie, co warto zobaczyć w Belgii i zdecydowaliście się właśnie tam pojechać na urop? Skorzystajcie z naszej wyszukiwarki wczasów, żeby znaleźć wyjazd najlepiej dopasowany do Waszych potrzeb :). Nie chcecie zajmować się planowaniem wyjazdu sami? Zostawcie to nam! Skontaktujcie się z nami przez maila, bądź Facebooka, a zaplanujemy wakacje Waszych marzeń za Was!
>>>SPRAWDŹ: Wciąż nie wiesz jak zabrać się za zaplanowanie swojej podróży? Kliknij tutaj, aby otrzymać naszą pomoc!
Warto:
- zapoznać się z historią belgijskiego komiksu – najlepiej odwiedzając Belgijskie Centrum Komiksu w Brukseli lub wybierając się na spacer szlakiem brukselskich murali poświęconych rysunkowym bohaterom
- wybrać się na krótki rejs łódką po malowniczych kanałach Brugii zwanej „flamandzką Wenecją”
- odkryć tą bardziej „przyrodniczą” stronę Belgii i wybrać się na pieszą wędrówkę w belgijskich Ardenach (poza letnim sezonem mamy szansę być na szlaku zupełnie sami)
- dać wciągnąć się w surrealistyczny świat obrazów René Magritta, np. w poświęconym jego twórczości Musée Magritte w Brukseli, jednym z najciekawszych w Belgii
- przejechać się nadmorskim tramwajem Kusttram (najdłuższa linia tramwajowa świata, ciągnąca się wzdłuż całego belgijskiego wybrzeża)
Nie warto:
- zamawiać frytek bez sosu (dla odmiany podobno gofry lepiej zamawiać bez dodatków – to wtedy można naprawdę docenić ich wspaniały, oryginalny smak)
- przyjeżdżać w styczniu i lutym (przenikliwa wilgoć mocno daje się we znaki i odbiera sporą część przyjemności ze zwiedzania)
- nastawiać się, że Manneken Pis, który jest tym dla Brukseli, czym dla Paryża wieża Eiffla, to duży obiekt - fontanna sikającego chłopca mierzy zaledwie… 61 centymetrów
- starać się spróbować wszystkich rodzajów belgijskich piw (jest ich ponad 1000!) ;)
Wiecie już, co warto i czego nie warto w Belgii, dlatego jedyne, co Wam zostało, to zaplanować wyjazd. Wejdźcie na podstronę „Wycieczki na własną rękę", aby Wasza wycieczka była idealna i abyście mieli wszystko dopięte na ostatni guzik :).
>>>SPRAWDŹ: Komunikacja publiczna w Belgii!
Redaktor